- Tęskniłaś? Mam nadzieje, że tak.
- Czemu wróciłeś? Albo nie wróciłeś?
- To zależy.
- Możesz jaśniej? Od czego zależy? I radze odpowiadać normalnie, bo będzie z tobą źle. - mówiłam i powoli zagotowywała się we mnie woda.
- Do ciebie przyjechałem. Nie było mnie i miałaś czas do namysłu.
- Aaa.. o liścik ci chodzi? Nagle postanowiłeś spojrzeć mi w oczy i powiedzieć co czujesz? Szybki jesteś, nie ma co. - mówiłam z oburzeniem w głosie. Byłam cholernie ciekawa jego reakcji.
- Aga, ja wiem. Przepraszam! Popełniłem błąd, ale ja cię kocham i ciągle o tobie myśle. Nie moge przestać rozumiesz?! Co mam zrobić, bo nie cofnę się przed absolutnie niczym, żebyś dała mi tą jedną szanse.
- Co ja ci mam powiedzieć? Trudno mi z tobą rozmawiać, żeby cię nie urazić, ale do cholery; jak mogłeś pojechać i mnie z tym zostawić. Wiesz ile nad tym myślałam?! W sumie wcale się nie znaliśmy. Dlaczego się we mnie zakochałeś? Powiedz, bo nie rozumiem. - powiedziałam, prawie ze łzami w oczach. Nie rozumiem dlaczego tak się zachowałam. To było dziwne. - Myślałeś, że będę szczęśliwa, mając jednego chłopaka, a od drugiego słyszeć, że mnie kocha i wyjeżdza, bo nie może na mnie patrzeć?! Co miałam czuć?
- To się zdarzyło tak nagle. Najpierw byłem dla ciebie złośliwy, ale jak zobaczyłem cię na koniu, jak ci włosy powiewały na wietrze, to oczy mi zabłysnęły. Zakochałem się. Niestety, gdy ja się zakocham nie moge z tą osobą rozmawiać, bo sie jąkam i czerwienie. Poprostu nie moge. - cały czas patrzył na swoje buty, albo gdzieś w dal. Zrozumiałam. Był tak cholernie zakochany, jak mnie zobaczył, że nie mógł ze mną rozmawiać. Ciągle przerywał, gdy ze mną rozmawiał. DOpiero teraz zrozumiałam, jak bardzo niekomfortowo musi się teraz musi czuć. Sama zdziwiłam się tego, co teraz zrobiłam.
- Rozumiem. Jestem tak piękna i urocza, że nie sposób się nie zakochać. - popatrzyłam na niego z uśmiechem i zaczęłam się w niego wpatrywać, żeby wreszcie na mnie spojrzał ... i udało mi się. Jestem wariatką, ale cieszyłam się, że to zrobił. Był uroczy z tą swoją bezradnością i zakłopotaniem. Aż sama zaczynałam dostrzegać jego uroczy wyraz twarzy. Niemal się zakochałam, ale coś mnie tknęło na dobroczynność. - No, niestety z Rafałem już nie jestem i ..
- Nie jesteś? - nagle jego humor zmienił się o 180 stopni i zobaczyłam ten błysk w oku, kiedy znowu podniósł na mnie wzrok. - Czemu? Przecież to była twoja "wielka miłość".
Nie chciałam o tym mówić, więc przemilczałam chwilę zamiast odpowiedzieć, ale widać było, że zrozumiał przesłanie. Nie skomentował tego, najwyraźniej zauważył, że nie chce poruszać tego tematu. Z uprzejmością i zrozumieniem przemilczał ten temat. Ulżyło mi, bo nie miałam ochoty o tym rozmawiać, a on poporstu to zrozumiał. Uśmiechnęłam się delikatnie. - Ej dobra musze iść, może się jeszcze kiedyś zobaczymy. Ide jeździć. Pa! - Wzięłam do ręki siodło, które zdąrzyłam już odłożyć z powrotem na miejsce. Niestety nie udało mi się wyjść szybciej niż się pozbiera. Podszedł do mnie od tyłu, odwrócił gwałtownie do siebie i pocałował. Boże.. jak on cudownie całował! Nie mogłam się oprzeć, żeby zrobic to jeszcze raz gdy sie ode mnie odkleił, ale pozbierałam się w sobie, ogarnęłam się i starałam się nie pokazywać co czuje. Poprostu bez słowa ani zmiany wyrazu twarzy, wyszłam. Zatkało go na maxa i został w siodłarni, gdy ja poszłam do Demona i zajęłam się usiodłaniem oraz kiełznaniem. Był czysty jak łza. W sumie co się dziwić. Wczoraj wyczyściłyśmy wszystkie konie przed wyjściem na ognisko. Wzięłam z wieszaka jeszcze jeden uwiąz, przypięłam go z drugiej strony kantaru i ruszyłam w strone hali. Wskoczyłam na siodło i zaczęłam rozprężanie. Troche stępa, potem kłus i galop. Pogalopowałam kilka kółek i postanowiłam pojeździć na oklep. Wjechałam do środka i odpięłam popręg. Ściągnęłam siodło i położyłam na przeszkodzie. Ta stacjonata została po ostatnim treningu. Ledwo odbiłam się od ziemi zaszedł mnie od tyłu i mocniej podrzucił w górę. Z wielką siłą przeleciałam przez Demona i wylądowałam na drugiej stronie twarzą w piasku. Nie wiem kim byl ten ktoś i lepiej, żeby już nie było, bo pożałuje. Wstałam, otarłam twarz od piasku i odwróciłam się do "tej osoby". Jak się okazało był to Tomek. Ten sam, z którym nieco ponad pół godziny się całowałam. Miałam ochotę go zamordować.
- Bawi Cię to? Jak chcesz, żebym przemyślała twoją prośbę to powinieś mnie do niej przekonać, a nie zrzucać mnie z konia. - byłam zła, a chłopakowi się należało. - Zobacz jak wyglądam!
Chłopak mruknął coś pod nosem.
- Prosze?
- Pięknie, jak zawsze. - Nosz kurde.. Nie ułatwia mi decyzji. Jeszcze kilka dni temu nawet o nim nie myślałam, ale gdyby ktoś mi o nim wspomniał i powiedział, że będe się z nim całować i, że będę się zastanawiać czy z nim być to z pewnością wyśmiałabym tego kogoś i uznałabym, ze to niemożliwe i absolutnie bym w to nie wierzyła, a już napewno bym na to nie czekała. A teraz co? Naprawde zadaje sobie to pytanie. Chyba oszalałam. Nie wiem, co się za mną dzieje.
- Dziękuje. Czy teraz pozwolisz, że wsiąde na konia samodzielnie? - chłopak pokiwał potwierdzająco głową, a ja wskoczyłam zwinnie na kary grzbiet wałacha. - Jeśli już tu jesteś to mógłbyś mi ustawić jakieś cudo do przeskoczenia? - odpowiedziało mi krótkie - Okej.
Kiedy Tomek ustawiał mi przeszkody, ja chciałam sie troche przyzwyczaić do gołego grzbietu i zaczęłam kłus a potem galop. Gdy oznajmił, że parkur gotowy z biegu przejechałam całość. Zrobiłam to niepewnie, ale jakoś mi to wyszło. Jeździłam od niespełna roku i nadal miałam momenty zawachań. Zresztą lata praktyki nie oznaczają, że ktoś się czegoś nie boi. Dodałam sobie odwagi mysląc, że najwyżej zginę na końskim grzbiecie i, że raz sie przecież żyje.
Pokonałam parkur jeszcze 3 razy i byłam padnięta. Koń zresztą też. Zatrzymałam się i zjechałam po boku Demona. Oczywiście "mój Romeo" musiał mnie złapać. Złapał mnie w udach, a ja zdziwiona, że nie mam podłoża pod stopami popatrzyłam na niego i wtedy to się stało. Patrzyłam na niego i tonęlam w jego niebieskich jak ocean oczach. Patrzyłam na niego i nie mogłam oderwać od niego wzroku. Patrzyliśmy na siebie, aż wreszcie postawił mnie na ziemi. Chyba się zakochałam. Nie wiem czemu tak nagle to się stało, ale nie mogłam sie pozbyć tego uczucia. Czas się zatrzymał, a my prawie się pocałowaliśmy. Nie moge! Nie! Nie potrafie! Odwróciłam głowe i obnizyłam podbrudek.
- Nie moge. Nie potrafie.
Tomek nic nie powiedział. Poprostu mnie puścił, a ja podeszłam do Demona, który zdąrzył juz się przespacerować na drugi koniec hali. Wzięłam go i odprowadziłam do boksu. Zdjęłam mu ogłowie i założyłam derka, która była w boksie jego właściciela. Usiadłam w siodlarni i przypomniało mi się jak siedzieliśmy tu z Rafałem. To nadal tak bolało. Obruciłam sie do wielkiego okna wychodzącego na pastwiska. W tym momencie zaczął padać deszcz. Przyłożyłam policzek go zimnej szyby. Wtedy pierwsza łza spłynęła po moim policzku, a za nia kolejna i kolejna i kolejna. Byłam tak strasznie zmęczona brykami na Demonie i całym tym dniem chociaż nie mineła nawet ósma rano. Nie potrafiłam przyjąć do serca jednego chłopaka, gdy drugiego nadal w nim miałam. Siedziałam tak z rozdartym sercem. Nie potrafiłam tego znieść.
**************************
No to macie mój prezent dla was :3 Kocham was i jakoś musiałam was to okazać <3 No więc życze Wam Wesołych i Radosnych Świąt Bożego Narodzenia, Pomyślności na Parkurze i Udanego Sylwka ;3 Rozdział mi się podoba i miałam wene. Skończyłam to i z zadowoleniem postanowiłam, że jestem dumna. Czytajcie i komentujcie bo chce wiedzieć, co sądzicie. Spodziewałyście się takiej akcji? :D
Rozdział bardzo fajny :) Nie spodziewałam się że to będzie Tomek :D Normalnie najfajniejszy moment był ten jak ona zsunęła się z tego konia, a ona ją złapał i tak się wpatrywała w jego oczy *.* To było super :) No ale ogólnie cała notka fajna :)
OdpowiedzUsuńOto mój prezent. Tak. Koniowata komentuje! :D Rozdział jest bardzo dobry, naprawdę! Styl masz milion razy lepszy niż na początku, choć nadal są tu małe błędy językowe i ortograficzne. Zawahać przez samo "h" ;) Ale co tam, nie chcę teraz psuć Ci nastroju, najważniejsze, że fabuła jest... Dobra, powiem to. Wręcz GENIALNA. Masz mój prezent i się ciesz, chyba Cię jeszcze nigdy tak nie pochwaliłam, więc proszę, na święta :*
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt! Co do rozdziału fajny, ale jak mnie znasz: romansy???!!! to nie mój klimat i ich nie cierpię. Ale przeżyję to dla ciebie, bo nie chcę Ci zepsuć świąt przez ten jeden komentarz.
OdpowiedzUsuń