środa, 25 grudnia 2013

Rozdział 23.

Co on tutaj robił? Nie wpadłam na to, że to mógł być on. Zamurowało mnie. Naprawdę się go nie spodziewałam. Stałam tak wpatrując się w niego, gdy on znowu się odezwał, a ja miałam mieszane uczucia co do niego.
- Tęskniłaś? Mam nadzieje, że tak.
- Czemu wróciłeś? Albo nie wróciłeś?
- To zależy.
- Możesz jaśniej? Od czego zależy? I radze odpowiadać normalnie, bo będzie z tobą źle. - mówiłam i powoli zagotowywała się we mnie woda.
- Do ciebie przyjechałem. Nie było mnie i miałaś czas do namysłu.
- Aaa.. o liścik ci chodzi? Nagle postanowiłeś spojrzeć mi w oczy i powiedzieć co czujesz? Szybki jesteś, nie ma co. - mówiłam z oburzeniem w głosie. Byłam cholernie ciekawa jego reakcji.
- Aga, ja wiem. Przepraszam! Popełniłem błąd, ale ja cię kocham i ciągle o tobie myśle. Nie moge przestać rozumiesz?! Co mam zrobić, bo nie cofnę się przed absolutnie niczym, żebyś dała mi tą jedną szanse.
- Co ja ci mam powiedzieć? Trudno mi z tobą rozmawiać, żeby cię nie urazić, ale do cholery; jak mogłeś pojechać i mnie z tym zostawić. Wiesz ile nad tym myślałam?! W sumie wcale się nie znaliśmy. Dlaczego się we mnie zakochałeś? Powiedz, bo nie rozumiem. - powiedziałam, prawie ze łzami w oczach. Nie rozumiem dlaczego tak się zachowałam. To było dziwne. - Myślałeś, że będę szczęśliwa, mając jednego chłopaka, a od drugiego słyszeć, że mnie kocha i wyjeżdza, bo nie może na mnie patrzeć?! Co miałam czuć?
- To się zdarzyło tak nagle. Najpierw byłem dla ciebie złośliwy, ale jak zobaczyłem cię na koniu, jak ci włosy powiewały na wietrze, to oczy mi zabłysnęły. Zakochałem się. Niestety, gdy ja się zakocham nie moge z tą osobą rozmawiać, bo sie jąkam i czerwienie. Poprostu nie moge. - cały czas patrzył na swoje buty, albo gdzieś w dal. Zrozumiałam. Był tak cholernie zakochany, jak mnie zobaczył, że nie mógł ze mną rozmawiać. Ciągle przerywał, gdy ze mną rozmawiał. DOpiero teraz zrozumiałam, jak bardzo niekomfortowo musi się teraz musi czuć. Sama zdziwiłam się tego, co teraz zrobiłam.
- Rozumiem. Jestem tak piękna i urocza, że nie sposób się nie zakochać. - popatrzyłam na niego z uśmiechem i zaczęłam się w niego wpatrywać, żeby wreszcie na mnie spojrzał ... i udało mi się. Jestem wariatką, ale cieszyłam się, że to zrobił. Był uroczy z tą swoją bezradnością i zakłopotaniem. Aż sama zaczynałam dostrzegać jego uroczy wyraz twarzy. Niemal się zakochałam, ale coś mnie tknęło na dobroczynność. - No, niestety z Rafałem już nie jestem i ..
- Nie jesteś? - nagle jego humor zmienił się o 180 stopni i zobaczyłam ten błysk w oku, kiedy znowu podniósł na mnie wzrok. - Czemu? Przecież to była twoja "wielka miłość".
Nie chciałam o tym mówić, więc przemilczałam chwilę zamiast odpowiedzieć, ale widać było, że zrozumiał przesłanie. Nie skomentował tego, najwyraźniej zauważył, że nie chce poruszać tego tematu. Z uprzejmością i zrozumieniem przemilczał ten temat. Ulżyło mi, bo nie miałam ochoty o tym rozmawiać, a on poporstu to zrozumiał. Uśmiechnęłam się delikatnie. - Ej dobra musze iść, może się jeszcze kiedyś zobaczymy. Ide jeździć. Pa! - Wzięłam do ręki siodło, które zdąrzyłam już odłożyć z powrotem na miejsce. Niestety nie udało mi się wyjść szybciej niż się pozbiera. Podszedł do mnie od tyłu, odwrócił gwałtownie do siebie i pocałował. Boże.. jak on cudownie całował! Nie mogłam się oprzeć, żeby zrobic to jeszcze raz gdy sie ode mnie odkleił, ale pozbierałam się w sobie, ogarnęłam się i starałam się nie pokazywać co czuje. Poprostu bez słowa ani zmiany wyrazu twarzy, wyszłam. Zatkało go na maxa i został w siodłarni, gdy ja poszłam do Demona i zajęłam się usiodłaniem oraz kiełznaniem. Był czysty jak łza. W sumie co się dziwić. Wczoraj wyczyściłyśmy wszystkie konie przed wyjściem na ognisko. Wzięłam z wieszaka jeszcze jeden uwiąz, przypięłam go z drugiej strony kantaru i ruszyłam w strone hali. Wskoczyłam na siodło i zaczęłam rozprężanie. Troche stępa, potem kłus i galop. Pogalopowałam kilka kółek i postanowiłam pojeździć na oklep. Wjechałam do środka i odpięłam popręg. Ściągnęłam siodło i położyłam na przeszkodzie. Ta stacjonata została po ostatnim treningu. Ledwo odbiłam się od ziemi zaszedł mnie od tyłu i mocniej podrzucił w górę. Z wielką siłą przeleciałam przez Demona i wylądowałam na drugiej stronie twarzą w piasku. Nie wiem kim byl ten ktoś i lepiej, żeby już nie było, bo pożałuje. Wstałam, otarłam twarz od piasku i odwróciłam się do "tej osoby". Jak się okazało był to Tomek. Ten sam, z którym nieco ponad pół godziny się całowałam. Miałam ochotę go zamordować.
- Bawi Cię to? Jak chcesz, żebym przemyślała twoją prośbę to powinieś mnie do niej przekonać, a nie zrzucać mnie z konia. - byłam zła, a chłopakowi się należało. - Zobacz jak wyglądam!
Chłopak mruknął coś pod nosem.
- Prosze?
- Pięknie, jak zawsze. - Nosz kurde.. Nie ułatwia mi decyzji. Jeszcze kilka dni temu nawet o nim nie myślałam, ale gdyby ktoś mi o nim wspomniał i powiedział, że będe się z nim całować i, że będę się zastanawiać czy z nim być to z pewnością wyśmiałabym tego kogoś i uznałabym, ze to niemożliwe i absolutnie bym w to nie wierzyła, a już napewno bym na to nie czekała. A teraz co? Naprawde zadaje sobie to pytanie. Chyba oszalałam. Nie wiem, co się za mną dzieje.
- Dziękuje. Czy teraz pozwolisz, że wsiąde na konia samodzielnie? - chłopak pokiwał potwierdzająco głową, a ja wskoczyłam zwinnie na kary grzbiet wałacha. - Jeśli już tu jesteś to mógłbyś mi ustawić jakieś cudo do przeskoczenia? - odpowiedziało mi krótkie - Okej.
Kiedy Tomek ustawiał mi przeszkody, ja chciałam sie troche przyzwyczaić do gołego grzbietu i zaczęłam kłus a potem galop. Gdy oznajmił, że parkur gotowy z biegu przejechałam całość. Zrobiłam to niepewnie, ale jakoś mi to wyszło. Jeździłam od niespełna roku i nadal miałam momenty zawachań. Zresztą lata praktyki nie oznaczają, że ktoś się czegoś nie boi. Dodałam sobie odwagi mysląc, że najwyżej zginę na końskim grzbiecie i, że raz sie przecież żyje.
Pokonałam parkur jeszcze 3 razy i byłam padnięta. Koń zresztą też. Zatrzymałam się i zjechałam po boku Demona. Oczywiście "mój Romeo" musiał mnie złapać. Złapał mnie w udach, a ja zdziwiona, że nie mam podłoża pod stopami popatrzyłam na niego i wtedy to się stało. Patrzyłam na niego i tonęlam w jego niebieskich jak ocean oczach. Patrzyłam na niego i nie mogłam oderwać od niego wzroku. Patrzyliśmy na siebie, aż wreszcie postawił mnie na ziemi. Chyba się zakochałam. Nie wiem czemu tak nagle to się stało, ale nie mogłam sie pozbyć tego uczucia. Czas się zatrzymał, a my prawie się pocałowaliśmy. Nie moge! Nie! Nie potrafie! Odwróciłam głowe i obnizyłam podbrudek.
- Nie moge. Nie potrafie.
Tomek nic nie powiedział. Poprostu mnie puścił, a ja podeszłam do Demona, który zdąrzył juz się przespacerować na drugi koniec hali. Wzięłam go i odprowadziłam do boksu. Zdjęłam mu ogłowie i założyłam derka, która była w boksie jego właściciela. Usiadłam w siodlarni i przypomniało mi się jak siedzieliśmy tu z Rafałem. To nadal tak bolało. Obruciłam sie do wielkiego okna wychodzącego na pastwiska. W tym momencie zaczął padać deszcz. Przyłożyłam policzek go zimnej szyby. Wtedy pierwsza łza spłynęła po moim policzku, a za nia kolejna i kolejna i kolejna. Byłam tak strasznie zmęczona brykami na Demonie i całym tym dniem chociaż nie mineła nawet ósma rano. Nie potrafiłam przyjąć do serca jednego chłopaka, gdy drugiego nadal w nim miałam. Siedziałam tak z rozdartym sercem. Nie potrafiłam tego znieść.
**************************
No to macie mój prezent dla was :3 Kocham was i jakoś musiałam was to okazać <3 No więc życze Wam Wesołych i Radosnych Świąt Bożego Narodzenia, Pomyślności na Parkurze i Udanego Sylwka ;3 Rozdział mi się podoba i miałam wene. Skończyłam to i z zadowoleniem postanowiłam, że jestem dumna. Czytajcie i komentujcie bo chce wiedzieć, co sądzicie. Spodziewałyście się takiej akcji? :D
 



środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 22.

Dzwoniła Marcela. Marcela to powiedźmy moja nowa koleżanka. Zaprzyjaźniłyśmy się po moim przyjeździe do babci i jakoś tak się dogadujemy. Wzięłam telefon do ręki i nacisnęłam zielona słuchawkę.
- Halo?
- Cześć Aga! Urządzam ognisko u rodziców na działce. Będą znajomi ze szkoły, wpadniesz?
- Natala i Zuza są u mnie. Nie mogę, przepraszam.
- Nie przepraszaj tylko zbieraj przyjaciółki i przychodźcie. Chętnie je poznam i serdecznie zapraszam, jeśli oczywiście maja ochotę.
- No nie wiem. Spytam i dać ci znać okej?
- Super! Czekam z niecierpliwością. Zaczynamy o 19, Pa ! - I rozłączyła się.
Wyszłam na taras i opowiedziałam dziewczynom jaką propozycje na wieczór dostałam. Popatrzyły na mnie zdziwione i pisnęły z radości. Pobiegły na góre, przepychając się drzwiach wejściowych. Zaśmiałam się i opadłam na kanape. Rozkoszowałam się promieniami słońca, gdy uszłyszałam krzyki i stukot butów po schodach.
- Nie mam się w co ubrać! - krzyknęły obie jednocześnie i popatrzyły na siebie.
- Ty pożyczysz jej, a ona tobie i będzie spoko. - powymachiwałam palcem to an jedną to na drugą i wstając dodałam. -  A wy się starać nie musicie, bo ty z tego co wiem - wskazałam na Natalie - masz chłopaka wspaniałego i najlepszego jak to ujęłaś, a ty - tym razem wskazałam na Zuze - jestes w trakcie działań o Kordiana, więc tez sie starać z ciuchami nie musicie. A teraz, skoro idziemy na to ognisko, to trzeba w stajni zrobić to co wieczorem miałyśmy zrobić. Ruszać dupska i widły w dłoń ! - Odwróciłam się na pięcie i wymaszerowałam do stajni, a one za mną. Gdy tylko odwaliłyśmy całą robotę, poszłyśmy do domu się szykować. Prosto z podwórka weszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Po około godzinie wszystkie byłyśmy gotowe i siedziałysmy w samochodzie. Tata usiadł za kierownicą i ruszyliśmy. Gdy dojechałyśmy nie wiedziałam na kogo mam patrzeć. Znałam tam prawie wszystkich i z każdym chciałam pogadać. Zapowiadał sie świetny i długi wieczór. Szybko się rozręciło.
- Idę do toalety. - powiedziałam Zuzie do ucha, bo nic nie słyszała. Usłyszałam tylko krótkie OK. Weszłam do domu i skierowałam się na góre. Doskonale wiedziałam, co gdzie jest, byłam tu już kilka razy. Już miałam wejść, gdy usłyszałam jakiś hałas. Szybko się odwrociłam, ale zobaczyłam tylko znikającą w ciemnościach postać. Przeraziłam się. Szybko weszłam do łazienki i zamknęłam się na zamek. Wychodząc z szybko bijącym sercem rozglądałam się wystraszona. O mało nie dostałam zawału, gdy zobaczyłam, że postać wychodzi z pokoju na końcu korytarza. Pisnęłam i najszybciej jak potrafiłam wybiegłam z domku. Postanowiłam nie mówić nic nikomu. To nie było potrzebne. Cały czas byłam jednak przerażona i przy każdym niespodziewanym dźwięku, podskawałam ze strachu. Kto mógłby chodzić po domu z kapturem na głowie? jego postawa bardzo mi kogoś przypominała. Starałam sie o tym zapomnieć. Śpiewaliśmy przy ognisku, tańczyliśmy i śmiali. Było cudownie. No prawie. O 24 przyjechał po nas tata i wróciłyśmy do domu. Nie wiem dlaczego, ale ciągle czułam obecność tajemniczego chłopaka(wywnioskowałam, że to chłopak po budowie ciała i sposobie chodzenia). Ciągle się odwracałam, czując, że za mną jest. Myśląc o nim, przebrałam się w piżamę i poszłyśmy wszystkie spać. Obudziłam się zlana potem. Coś mi się śniło, ale nie mogłam sobie przypomnieć co. Leżałam tam nie wiedząc co zrobić. Nie mogłam zasnąć. Przewracałam się z boku na bok, ale nie mogłam zasnąć. Sięgnełam po telefon. Była 4 w nocy, czyli spałam niecałe 3 godziny. Zrezygnowałam z dalszego spania i poszłam do łazienki. Byłam cała mokra od potu, więc jak najszybciej wzięłam prysznic i zeszłam na dół. Zrobiłam sobie kawy i dwie kanapki. Zjadłam, więc wzięłam jabłko ze stołu i wyszłam do stajni. Było jeszcze ciemno, ale wyglądało jakby lada moment miało sie to zmienić. Poszłam do boksu każdego konia i byłam w każdym przynajmniej chwile. Ostatnim boksem był boks Miss. Dałam jej ogryzek z jabłka i skierowałam się do siodlarni po sprzęt. Robiło się powoli jasno, więc postanowiłam pojeździć troche na ujeżdżalni. Wybór padł na Demona. Dawno na nim nie jeździłam, więc czas to zmienić. Męczyłam się siodłem Demona, gdy nagle zrobiło się jakoś ciemniej. Odwróciłam się i zobaczyłam tą samą postać, którą widziałam zaledwie kilka godzin wcześniej.
- Kim jesteś? Czego tutaj szukasz?! - byłam tak wystraszona, że omal nie upuściłam siodła, które trzymałam w ręku.
- Nie poznajesz mnie? - w tym momencie chłopak zdjoł kaptur.
*************************
Tamtadadam ! Kolejny rozdział gotowy. Jeśli będa jakieś błędy to dlatego, że jest juz po 23 a ja koniecznie chciałam go dzisiaj wstawić ;) Nawet mi sie podoba. Ciekawa jestem czy domyślicie się kto jest tajemniczy "prześladowcą" Agi ;3 Muahahahha .. okrutna jestem i kończe w takim miejscu :D A no i mam jeszcze jedna sprawe. Pod ostatnim rozdziałem były tylko 3 komentarze. Zasmuciło mnie to. Nie odzywacie się.. Zmieńcie to prosze ;D Jak widze tyle koemntarzy jak były przy poprzednich rozdziałach to aż chce mi sie pisać :D A teraz zmykam i czekam na komentarze ^^ Dobranoc! papa ;*

niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 21.

Obudziłam się cała spocona. Wstałam i popatrzyłam na termometr.. 35°C ! Chyba oszaleje.. Podeszłam do szafy, otworzyłam drzwi i przeszukiwałam zawartość w poszukiwaniu czegoś cieńszego. W końcu wyciągnęłam niebieskie spodenki, białą koszulkę z krótkim rękawkiem i niskie trampki. Odwróciłam się i zobaczyłam, że dziewczyny też już wstały i wyglądały mniej więcej jak ja.
-Idę do łazienki, a potem może wymyślimy coś na ochłodę bo szału dostane - powiedziała Natalia, wyminęła mnie i zniknęła za drzwiami.
                                     ***
- Co robimy, bo zaraz nie wytrzymam od tego ciepła. - zrzędziła Zuza. Natalia wstała i zaczęła udawać, że myśli, bo to u niej chyba nie możliwe. Zaczęły tak chodzić w jedną i drugą stronę. Zaśmiałam się w duchu i siedząc na schodach, położyłam głowę na podłodze. Natalia tak chodziła i chodziła, aż w końcu stanęła i powiedziała.
- Wiem! Dlaczego od razu na to nie wpadłam?! Genialne. Jedziemy na rzekę, konno!
- Natalia kocham cię ! - powiedziałyśmy wspólnie z Zuzą i usiadłyśmy ze śmiechu.
- Ej dobra idziemy, bo mam dość ! - Natalia obróciła się na pięcie i z udawanym fochem i dziwnym tonem głosu, jak nie swoim, powiedziawszy to weszła do stajni. Roześmiałyśmy się ponownie i ruszyłyśmy za nią. Wyjechałyśmy tylnym wejściem i już po chwili byłyśmy w lesie. Od razu chłodniej. Przeszedł mnie zimny dreszcz, przyjemny w taką pogodę, nawet.
- Kto ostatni w rzece ten ofiara!
Dodałam łydkę i Miss galopem wjechała do wody. Woda była cudowna, tego nam było trzeba, ale zaraz! Jest idealnie, za dobrze zdecydowanie za dobrze. Zastanawiałam się nam tym, aż a końcu woda mnie orzeźwiła. Dziewczyny wciągnęły mnie do wody i byłam cała mokra.
- No ejj ! Co to miało być?!
- Przecież chciałaś się ochłodzić, a ledwo co zanurzyłaś stopy.
- O ty mendo. Pożałujesz! - Wskoczyłam z powrotem na grzbiet mojego konia i podjechałam z tyłu do Zuzy. Stanęłam na Missisipi i skoczyłam w kierunku przyjaciółki. Wpadłam na nią i razem wpadłyśmy do wody.
- A pff.. on nie było śmieszne. - powiedziała Zuza z udawanym oburzeniem. - Ej gdzie jest Prima ?
- Uciekła. Nie, chwila, czy to ona tam dalej? - uświadomiłam sobie w tym momencie, co się dzieje.
- Poczekajcie zaraz wrócę. - powiedziała Natalia i dała łydkę Zorzy, która niechętnie wyszła z wody i pogalopowała do Primy. Zwolniła i podeszła do klaczy, skubiącej delikatnie trawę. Grzecznie zaakceptowała powrót do wody i poszła za nią. Długo nam zeszło na świetnej zabawie i trzeba było wracać na obiad. Rozkiełznałyśmy konie i wypuściłyśmy je padok. Odłożyłyśmy ogłowia do siodlarni i poszłyśmy wypuścić pozostałe. Gdy cieszyły się już słońcem i świeżym powietrzem, ruszyłyśmy żwawo do domu na obiad.
- Dzisiaj wezmę dużą porcję. Jestem strasznie głodna. - oznajmiłam i weszłam do domu.
- Nie tylko ty - potwierdziły moja tezę dziewczyny.
- Hola hola? gdzie mi tu w tych mokrych gaciach? Sio na górę się przebrać! - babcia nas przyłapała i z opuszczonymi głowami skierowałyśmy się na górę.
- Jak ja wyglądam?! Głód głodem, ale trzeba jakoś wyglądać.. i pachnieć, albo chociaż nie śmierdzieć.  Skomentowała Natalia i obracając się z prędkością światła uderzając mnie przy tym włosami, wymaszerowała z pokoju i zamknęła drzwi łazienki.
- Umrę zaraz z głodu. Ruch tyłek i wyłaź -  Zuza zrzędziła Natalii pod drzwiami. Tylko my jesteśmy na tyle genialne, żeby ciągle robić coś głupiego i ryć się z tego jak idiotki. Właśnie siadałyśmy do stołu, gdy nasza wypielęgnowana przyjaciółka wyszła z łazienki. Popatrzyłyśmy na nią zdziwionym wzrokiem.
- Co tak długo? Jeszcze chwila i zeszłabym tu z głodu. -  stwierdziła Zuza, robiąc oczy zbitego pieska.
- Dobra jedzmy, bo nam tu zaraz faktycznie zejdziesz. - Wybuchnęłam śmiechem i omal nie wyplułam porcji spaghetti, które wcisnęłam sobie do ust. Po zjedzeniu ogromnego talerza posiłku, nie mogłyśmy się już ruszać, więc tylko włożyłyśmy naczynia do zmywarki i poszłyśmy na taras trochę odpocząć. Na tarasie był cień, więc zaległyśmy na fotelach z lemoniadą w ręce z zamiarem nie robienia już absolutnie niczego. Dopiero co rozłożyłam się na wygodnie, usłyszałam, że ktoś dobija się do mnie przez telefon. Zebrałam siły i poszłam do salonu to komórkę. Popatrzyłam na ekran i zobaczyłam numer.
****************
Zostawiam Was z nowym rozdziałem i mam prośbe ;)) jeśli czytasz mnie regularnie, niezależenie od tego co jaki czas dodaje rozdział i czekasz na moje posty to napisz komentarz pod postem "ja" jeśli nie masz weny na skomentowanie. Jestem ciekawa ile osób tak naprawde czyta moje opowiadanie i ilu mam czytelników. Do zobaczenia papa ^^

wtorek, 3 grudnia 2013

Uwaga !!! :D

Mam informacje. Mianowicie zrobiłam podstrone Liebster Blogger Awards ponieważ dostałam od was aż 5 nominacji i nie chciałam wam spamować kolejnymi postami. Będę tam dodawała wszystkie takie nominacje i różne takie :) Nie zabieram wam więcej czasu i Miłego Dnia Życze ;))