- Nie ma co płakać! Jedziemy do niego? - spytał Kris, przejęty, ale z zimną krwią.
- No.. no tak!
Ręce mi się trzęsły, nie mogłam racjonalnie myśleć, uparcie powstrzymywałam łzy przed spłynięciem na policzki ...
Nie rozumiem. Jak mógł być tak nieodpowiedzialny ?!Jak mógł się ścigać z tym debilem ?! Obaj tak samo głupi ! Nie dość, że ślisko to jeszcze ścigać im się zachciało! Dać chłopakom motory to zachowują się jak dzieci. Po co dał się sprowokować Mateuszowi ?! Głupki !!! - nawet się nie spostrzegłam, jak zaczęłam gadać to co myślałam. Kris ledwo co podjechał po szpital, a wyskoczyłam nie czekając na nic i pobiegłam do budynku. Zobaczyłam Mateusza siedzącego pod salą nr. 7 nie mówiąc nic przytulił mnie. Wtuliłam się najmocniej jak umiałam, a przyjaciel zrobił to samo. Po tym jak trochę uspokoiłam się po wyczerpującym biegu, miałam siły, żeby na niego nawrzeszczeć. Coś dziwnego we mnie buzowało.. i właśnie miało się uwolnić.
- Co wy wyprawiacie ?! Rozumu nie macie ?! - Darłam się na Mateusza, jak już mnie wyprosili ze szpitala, za zbyt głośne darcie się na niego.
- Wiesz w ogóle o co poszło? - mówił Mateusz ze spokojem i miłością w oczach.
- Oświeć mnie!
- No bo to było tak, że gadaliśmy sobie i on oczywiście nawijał o tobie i ja już nie wytrzymałem i mu powiedziałem, że Cię kocham.- Słuchając tego, nie mogłam w to uwierzyć. Mateusz mnie kocha? WOW! - No i on się wkurzył tak trochę bardzo, delikatnie mówiąc i powiedział, żebyśmy się ścigali o ciebie. Nie przerywaj mi !- powiedział, widząc, że otwieram usta. - No i wsiadł na motor, wystartował nas i ruszyliśmy. Gdy dojechałem do ustalonej mety jego nie było, a aż tak szybko przecież nie jechałem, żeby go zgubić. Pojechałem powoli po trasie naszych wyścigów i zobaczyłem jego motor na ulicy. Wyhamowałem i pobiegłem do niego. Wezwałem pogotowie i zrobię co będzie będzie trzeba, żeby przeżył. Podobno dzięki mnie przeżył. - powiedział Mateusz na jednym wdechu. - Przepraszam, to moja wina. - Mówił i prawie się nie rozpłakał.
- Nie mów tak. To przez jego zazdrość i chęć rywalizacji. Nie wolno Ci tak mówić!
2 tyg później.
Obudził mnie dźwięk SMSa, zwykle cichego, dzisiaj jednak głośnego niczym wybuch wulkanu. Wzięłam telefon do ręki i najpierw popatrzyłam na godzinę - 6 rano O.o. Zabije! Wiadomość - Mateusz: "Nie mogę już tego znieść. Kocham Cię i nie mogę już tego przed tobą ukrywać. Wyjrzyj przez okno ". Zastanawiałam się o co może mu chodzić, więc chwyciłam klamkę i otworzyłam okno.
- Skoro już mnie obudziłeś to poczekaj chwile, zaraz zejdę. - powiedziałam, uśmiechając się delikatnie, próbując ukryć fakt, że byłam wściekła. Ubrana i odświeżona wyszłam na podwórko.
- Co się stało takiego ważnego, że zerwałeś mnie z łóżka bladym świtem?
- Musze Ci coś powiedzieć, ale będziesz zła.
- Aż się boję. - powiedziałam poważnie, patrząc mu w oczy. Oczekiwałam rumieńca, ale się nie pojawił.
- Bo wiesz.. - to chyba faktycznie było ważne.
- Wiesz.. co ? - mówiłam zdenerwowana.
- Bo myśmy z tym wyścigiem z Robertem to na poważnie wzięli, a przegrany zakład go bardzo zdołował. - Słuchałam uważnie, żeby go dobrze zrozumieć i niczego nie przeoczyć. - Jest jeszcze jeden "mały' szczególik.
- Zaraz zaraz - mówiłam niby do niego, niby do siebie, nie słuchając już Mateusza wcale. - Skoro to był zakład o mnie i ty to wygrałeś, to co Robert jeszcze musiał zrobić? - mówiłam coraz bardziej bojąc się odpowiedzi i wyciągając coraz to nowsze wnioski. Nastała niezręczna cisza. Niestety wybuchłam.
- No mów że!
Jak mogłam się tak na niego wydzierać ?! Przecież on mnie kochał, starał się mi to jakoś delikatnie powiedzieć, był taki.. taki opiekuńczy i delikatny. Jak mogłam..
- To właśnie chciałem Ci powiedzieć. Przegrany musiał odejść.
Ugięły się pode mną kolana. W głowie zaczęło mi dudnieć, robiło mi się czarno przed oczami. Nabrałam wielkiej ochoty położenia się na ziemi i płakać.
- To nie prawda, to nie prawda, kłamiesz, kłamiesz. - Szeptałam, bo na nic innego nie miałam siły. Nagle poderwałam się na równe nogi. - Czekaj, co teraz będzie? Ze mną i z Robertem ? - mówiłam skołowana.
- Nic.. Nigdy więcej go nie zobaczysz. Nigdy więcej. Nigdy więcej. Nigdy więcej. - Ta myśl dudniła mi w głowie, w moim umyśle, jak najgorszy koszmar! Chciałam się gdzieś schować, zaszyć w najciemniejszy kąt jaki znałam i nigdy z tam tąd nie wychodzić. Przepłakać to wszystko. Tak długo jak będzie trzeba, tak długo aż to będzie możliwe. Dzień ? Tydzień ? Rok ? A może wieczność ? - Te wszystkie myśli przelewały mi się przez głowę. Mateusz podszedł do mnie i chwycił mnie za rękę. Najgorsze co mógł zrobić.
- Nienawidzę Cię ! - tak to musiało go zaboleć. O to chodziło. Miało go zaboleć. Tak jak mnie zabolały jego słowa i to co mi zrobili. Z miłości.. - Nienawidzę Cię ! Słyszysz ! - osłupiał na te słowa. Pojedyńcza łza spłynęła po jego policzku. Odwróciłam się i pobiegłam do stajni. Bez jego odpowiedzi i reakcji wbiegłam do stajni zamykając drzwi. Weszłam do boksu Miss i się do niej przytuliłam. To był koniec.
******************************
Przepraszam ! przepraszam ! przepraszam bardzo ! ;** Ale nie miałam czasu ty wchodzić a co dopiero coś pisać. Szkoła konie szkoła konie etc. No więc same wiecie. No ale rozdział jest. Rozdział taki jak mój humor. Dlaczemu ? Nie wiem ;< Życze miłego czytania. Pa!
POWTÓRZENIA!
OdpowiedzUsuńDziwi mnie reakcja głównej bohaterki. Może to ja mam zrytą psychikę, może myślę irracjonalnie, ale kuźwa. Załóżmy, mam chłopaka, buja się we mnie inny, ścigają się o mnie, ten pierwszy leży w szpitalu, a ten drugi się do mnie przystawia i mówi, że nawet jeśli wcześniej wspomniana osoba przeżyje i wstanie z łóżka, to ma zakaz zbliżania się do mnie. Co bym zrobiła? Walnęła w pysk, skopała sztybletami (Bardzo boli, prawie złamałam koledze goleń) i powiedziała krótkie słowo "SPIERDALAJ".
Moja logika :)
Parę błędów, strasznie pomieszane, ale dobrze, że w końcu jest ;)
Czekam na nn ^^
PS Pierwsza, WOW, WOW, WOW XD
Rozdział podoba mi się, ale jednego nie rozumiem w poprzedniej notce jak Cie spytałam kim jest Rafał powiedziałaś, że chłopakiem głównej bohaterki. W takim razie kim jest ten Robert skoro ona rozmyślała, co z nimi dalej będzie?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam .. to moja pomyłka ;<< Przez ta przerwe pomyliłam imiona ;// Robert to pomyłka, powinien był Rafał ;)
UsuńSpoko ;) Każdy może się pomylić. Widzisz jaka ja spostrzegawcza jestem ;D
OdpowiedzUsuńI zapraszam do mnie jusza-love.blogspot.com
UsuńPotraktowali ją, jak jakiś przedmiot, który dostanie zwycięzca zakładu -,- Ja bym zareagowała na to tak jak Koniowata xD
OdpowiedzUsuńNo ale cóż .. miałobyć cenzuralnie więc xd
UsuńSydney F. a wiesz co mi to przypomina?
OdpowiedzUsuńJak aukcja kupna dobrego konia za dobre pieniądze.
Rzeczywiście są powtórzenia i jak norka98 też mi wszystko pomyliłaś, z tym Rafałem i Robertem. Jestem już zryta, przez to x( Ale umiem Ci wybaczyć i rozumiem Cię, mnie też się już wszystko myli jeżeli chodzi o blogi i szkołę.
ALE BŁAGAM! TE ROMANSE ODBIERAJĄ MI CHĘCI CZYTANIA TEGO BLOGA! NIE CIERPIĘ ICH!
Dobra nie będzie juz romansów ;3 Obiecuje i postaram sie ;**
UsuńDzięki. Nie wiem czemu, ale mam tak od przedszkola, a jestem w ponadgimnazjalnej szkole. Trochę lat już minęło xD
UsuńZostałaś nominowana do Libster Blogger Award http://czekoladowaoligator.blogspot.com/2013/11/liebster-blogger-awards.html
OdpowiedzUsuń