środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 13.

Jazda konna weszła nam już w zwyczaj. Rafałowi spodobało się to, ja zaś cieszyłam się, że znaleźliśmy jakieś zajęcie, które oboje lubimy i nie musieliśmy z niczego rezygnować. Rafał zaczął łapać zasady i całkiem nieźle mu szło. Po kilku jazdach zaczął nawet skakać. Koperty, kopertami, ale zawsze coś.
                                        ***
Nareszcie święta. Bardzo lubię święta. Choinka, śnieg, prezenty. Niestety Rafał miał wyjechać na święta do babci i mieliśmy się nie widzieć przez 2 tygodnie. Na pożegnanie pojechaliśmy na przejażdzkę. Szaleńczy galop sprawił, ze zapomnieliśmy o wyjeździe Rafała i śmiejąc się, przemierzaliśmy łąkę pokrytą śniegiem. Nagle coś zaszeleściło w krzakach, gdy wjeżdżaliśmy do lasu. Jechałam dużo przed Rafałem, więc spanikowana pojechałam z powrotem do niego.
- Tam coś jest - wyjąkałam ze strachu, podjeżdżając najbliżej jak się da i chwyciłam go z całej siły za rękę. - Boję się !
- Uspokój się, gdzie ? - spytał odwzajemniając mój uścisk.
- okazałam mu krzaki, które znowu sie ruszały.
- Co robimy ?! spytałam ze łzami w oczach.
Prima była dość niespokojna, ale stała nadal w tym samym miejscu. Miss w odróżnieniu od niej, zaczęła głośno rżeć i stanęła dęba. Próbowałam ją jakoś uspokoić, ale na próżno. Nagle Prima ruszyła w stronę ruszających się krzaków. Wybiegł z nich bielutki źrebak.
- Jaki śliczny - powiedziałam, schodząc z Miss i oddając wodze Rafałowi. Wyciągnęłam rękę i zbliżyłam się do małego. Za każdym moim krokiem, biały cofał się.
- Daj linę - rozkazałam chłopakowi, który najwidoczniej był temu przeciwny.
- Nie znasz go. Może ci coś zrobić .
- Znam się na koniach. Daj linę. Jest przypięta do siodła. Jeśli uda mi się podejść wystarczająco blisko, zarzucę mu pętle na szyje i już mi nie ucieknie.
Wiedząc, ze ze mną nie wygra, Rafał siedział na koniu i obserwował całą sytuacje. Od źrebaka dzieliło mnie jakieś dwadzieścia metrów. Raz się żyje, pomyślałam i rzuciłam obręczą liny w jego stronę. Pudło. Młody się wystraszył i uciekł. Szybko wskoczyłam na konia.
- Jedź za nim, ja przyśpieszę i zastawie go z boku. - Rafał wyjątkowo posłusznie pojechał za białym. Galopując,słysząc stukot kopyt bez podków(konie ze stajni były podkute na 4 kopyta), kazałam Missisipi przyśpieszyć. Pojechałam na skraj lasu i stanęłam przed białym, który z rozpędu wjechał prosto przede mnie i założyłam mu linę na szyje.
- Udało się, jesteś genialny. Wracajmy do domu. Trzeba o pokazać rodzicom i babci - mówiłam, uśmiechając siś coraz szerzej przy każdym słowie. Byłam dumna z siebie i z Miss. Po małych oporach młodziak, okazał posłuszeństwo i wróciliśmy do domu.
**************
Ja o zimie, a tu taki upał ;< Roztapiam się ! Rozdział dosyć krótki, ale chyba ciekawy. Sami zresztą osądźcie. Mam nadzieje, że będzie więcej, bo pod ostatnim postem tylko 2 komentarze.

12 komentarzy:

  1. Nie zimuj mi tu, skoro ja się słońcem cieszę! Rozdział całkiem, całkiem, ale jakoś tak pierwsze skojarzenie, które przyszło mi na myśl, to akcja z pierwszego bądź też drugiego sezonu, kiedy to Weronika na przejażdżce [nie pamiętam czy z Tymonem czy bez] znalazła psa... No, ale nie ważne, dobrze, że to był koń, bo już się bałam xd Zastanawia mnie co planujesz, bo jakoś tak nie jestem pewna co myśleć ;/ Nie wiem, nie umiem przewidzieć [to do mnie nie podobne ;o] i ogólnie nie wiem co będzie dalej. Popełniasz jednak ten sam błąd co ja, a mianowicie - za dużo o chłopaku, za mało o koniach xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez, to było bez Tamona. Pamiętam lepiej :D

      Usuń
  2. Zgadzam się z Koniowatą. Za mało koni, tylko o chłopaku.
    Szczerze powiedziawszy to cieszę się, że jest w twoim opowiadaniu zima. Bo ten gorąc mnie dobija :(

    OdpowiedzUsuń
  3. "Znam się na koniach" - a w 1 rozdziale miała z nimi do czynienia pierwszy raz.. o ile się nie mylę to było 4 miesiące temu..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawsze czas jaki poświęcamy danej czynności świadczy o naszej wiedzy :)

      Usuń
    2. Przykro mi, ale do opanowania (jako tako) jazdy konnej jest potrzebny przynajmniej ROK ciężkiej pracy, a nie miesiąc czy parę jazd - w takim wypadku śmiem twierdzić, że konie są tutaj znieczulone, a jazda bohaterów polega na wożeniu się.

      Usuń
  4. Supeer ;D Czekam na next ^_^

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawaj nową notkę, bo 1000+ wejść masz xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Mniej chłopaków, więcej koni :D
    Fajny rozdział, czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. super :)

    zapraszam do mnie http://myequine-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Naj-naj-najlepszego i 1oo lat ;*

    PS DAWAJ NOTKĘ!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Sporo niedopowiedzeń i błędów. Źrebaki to nie psy, ani dorosłe konie, złapanie ich na lasso wzbudzi jeszcze większą panikę, poza tym źrebaki są UCZONE chodzenia na uwiązie, nie jest to wrodzone.
    Och, czyli Rafał skacze już po kilku jazdach - bardzo interesujące. Też chciałabym się tego tak szybko nauczyć - szkoda tylko, że ja skakałam dopiero po ponad roku, a dzisiaj najwyższe skoki to zaledwie 1,40.

    OdpowiedzUsuń