Byłam strasznie wystraszona, co będzie z Missisipi. Ręce mi się pociły, cała się trzęsłam.
-Mam dobrą i zła wiadomość.
-Tą zła poprosimy - wyparowałam.
Lekarz powiedział, że Kara ma chore jelita i żołądek i rozmawiał z rodzicami, co i jak trzeba robić. Nie potrafiłam się skupić na tym co mówi, byłam strasznie rozdrażniona.
-Och, zapomniałbym ! Aga- zaczął weterynarz, uśmiechając się do rodziców, a oni do niego.- Idź po swojego konia, bo zaraz umrze tam, ale z tęsknoty. - Na te słowa rzuciłam się do drzwi .
- Do końca i w lewo ! - Zawołał za mną, ale doskonale wiedziałam gdzie iść, a raczej biec.
***
Zabraliśmy Miss do domu, a ja nie odstępowałam jej na krok. Mama zaproponowała, żebyśmy spały dzisiaj w stajni. Chętnie się na to zgodziłam. Wzięłyśmy śpiwory, gorącą herbatę i poszłyśmy. Wygłupiałyśmy się ,siedząc przy drzemiącej Missisipi. Jak ona się zmieniła od mojego przyjazdu. Miłość od pierwszego wejrzenia chyba. Ułożyłam się wygodnie i widząc, że z Karą wszystko w porządku, powoli zasnęłam.
Obudziła mnie rano, trącając cieplutkimi chrapami. Ucałowałam je, wstałam i poszłam do domu coś zjeść. Wzięłam kąpiel, przebrałam się i z dziwnie dużą dawką energii, wróciłam z powrotem .Poszłam do stajni, ale konie właśnie były karmione, więc postanowiłam, że nie będę jej przeszkadzać. Postanowiłam popracować z Demonem (kiedyś pasował do tego imienia, ale po zmianie właściciela mógłby się raczej nazywać "Pomiziasz mnie w chrapki?" albo "Przytulanka" :D). Był u nas od pewnego czasu, a właściciel pozwolił mi spędzać z nim czas jak tylko chce. Nie jeździłam jednak na nim. Zajmowałam się nim, bo właściciel przyjeżdżał do niego raz na tydzień, a koń miał dużo energii więc pracowałam z nim na lonży w wolnej chwili, przez co tracił nadmiar energii i coraz lepiej znosił siodło i wędzidło, chociaż był ujeżdżony i grzeczny. Dobrze działał na łydki był posłuszny. usiadłam w siodło i zaczęłam kręcić się w siodle. Nic. Oczekiwany efekt. Zaprowadziłam go do boksu i postanowiłam posiedzieć trochę z Karą. Poleżałam jej na grzbiecie, gdy on skubała leniwie siano.
-Czy zaszczyci mnie pani swoją obecnością i wybierze się ze mną na spacer? - Wyszeptałam do karego ucha i otworzyłam drzwi boksu. Po drodze wzięłam kantar i uwiąz i poprowadziłam klacz do tylniej bramy. Zeskoczyłam, założyłam kantar i weszłyśmy na leśną dróżkę prowadzącą do lasu. Drzewa pięknie ustrojone żółtymi, pomarańczowymi i czerwonymi barwami tworzy obraz jak z bajki. Przeszłyśmy się po lesie i wróciłyśmy do domu. Ściemniało się. Weszłam do kuchni, zrobiłam sobie herbatę i położyłam się do łóżka. Włączyłam muzykę i odcięłam się od świata. Dobrze, że się spakowałam. Grr ;< Jutro szkoła.
********************************
Rozdział krótki. Jestem dziwnie zmęczona. Napisany teraz na szybko, ale starałam się :P Cóż, zresztą sami oceńcie. Ja spadam, a wy nadal możecie zadawać pytania w poprzednim poście :) Papa ^ ^
Przepraszam Cię, że dopiero teraz piszę te pytania. Krótko mówiąc brak czasu.
OdpowiedzUsuń1. Jak bardzo kochasz konie?
2. Czy kochasz też inne zwierzęta prócz koni?
i 3. Co byś zrobiła, gdyby konie wyginęły (lol ale mi pytanie przyszło do głowy ;D )
Aha zapomniałam ocenę rozdziału. Rozdział jak zwykle świetny. Rozbawiło mnie zdanie " Czy zaszczyci mnie pani swoją obecnością i wybierze się ze mną na spacer?" :D
OdpowiedzUsuńnagły napływ weny xd odp będą przy poście z odpowiedziami :)
UsuńZgadzam się z Wiktoria Z rozdział świeetny <3 Czekam na kontynuację :DD
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Tak samo jak Wiktoria Z uważam, że zdanie "Czy zaszczyci mnie pani swoją obecnością i wybierze się ze mną na spacer" jest zabawne ;)
OdpowiedzUsuńOj Boże, tylko nie to! Wróciłam do komentowania, to źle, chyba. Nie no, zaskoczę Cię, uwaga, uwaga, podoba mi się! Ogarniasz? To mi się podoba! No, ale dobrze wiesz, że nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie skrytykowała xd Cała ja. No cóż jak wiesz, wróciłam z obozu konnego, na którym pewien mądry pan powiedział mi, co robi się, kiedy koń ma kolkę jelitową. W takim wypadku rozcinamy konikowi brzuch, wyciągamy na wierzch jelita, wycinać obumarły fragment, nazywamy jelita, a brzuch nazywamy siatką, bo, niestety, ale tak dużą rana, jak przy tej operacji nie może się zrosnąć, a szwy by pourywało. Takim oto sposobem, mamy w stajni zdrowego konika z widocznymi wnętrznościami :) To było tak na marginesie ;) Cóż, nie pozostaje mi nic, jak czekać, aż napiszemy do mnie na gg, bo widzę, że jesteś dostępna xd
OdpowiedzUsuńo Boże ! o Boże ! Koniowatej sie podoba ! To w ogóle jest możliwe !? O boże ! ja chyba śnie ! No nie ! i bez żadnego "ale.." Chyba zemdleje ze zdziwienia xd Dziekuje :) Zaszczyt normalnie xdd
UsuńTo Koniowata już wróciła?! A ja z nudów wróciłam do Howrse!
OdpowiedzUsuńRozdział podoba mi się, piszesz coraz lepiej. Chyba pierwszy raz nie mam zastrzeżeń, ale fajnie by było jakby coś zaczęło się dziać z tym dościem, no! jak mu tam... Tomkiem? :D