środa, 30 kwietnia 2014

Rozdział 26.



Siedziałam właśnie przed komputerem, kiedy na ekran wyskoczyła mi reklama obozu jeździeckiego. Zaskoczona, tym, że pierwszy raz widzę, jakąś sensowną reklamę, kliknęłam w reklamę i weszłam na stronę. Było super! Od razu chciałam się zapisać. Po obejrzeniu oferty,  zbiegłam na dół i zaczęłam szybko opowiadać rodzicom o obozie. Zgodzili się.  Szybko pobiegłam do pokoju i zadzwoniłam do Zuzy. Był już 3 sierpień i miałyśmy mało czasu. Pogadałam chwile z Zuzą, która poszła porozmawiać z rodzicami. Rozłączyłam się i czekałam z niecierpliwością na znak.  Odwróciłam się z powrotem do laptopa i zalogowałam się na facebook’a.  Pisałam ze znajomymi ze szkoły, gdy nagle dostałam wiadomość od Zuzy : JEDZIEMY <3 ! Cieszyłam się jak głupia. Cała „chodziłam” ze szczęścia. Wysłałam Zuzie linka z obozem i jednogłośnie wybrałyśmy termin turnus 10.08- 23.08. Wzięłam do ręki telefon i wycykałam numer do recepcji ośrodka.
- Dzień dobry. Chciałabym zapisać się na obóz. Czy są jeszcze miejsca?
- Witam. Mamy tylko 2 ostatnie miejsca na 10 sierpnia.
-Uff. Idealnie! Właśnie na ten termin chciałabym się zapisać. Ja i moja przyjaciółka.
-Oczywiście. Serdecznie zapraszam. Już was zapisuje.  – Facet, który ze mną rozmawiał, był bardzo miły i miał przyjemny głos. Pytał mnie jeszcze o kilka rzeczy. Po podaniu mu nazwisk, grzecznie podziękowałam i skończyłam rozmowę. Odpisałam Zuzie, aby wypełniła i wysłała formularz. Po 10 minutach formularze były wysłane, a my obgadywałyśmy co będzie robić, jakie konie weźmiemy i jak świetnie będziemy się bawić.
********* 10 dni później ***********
- Agnieszka wyjeżdżamy! Masz wszystko? Dlaczego te buty tu jeszcze stoją?! Aga!
Byłam tak podekscytowana, że o mało zapomniałabym bryczesów i sztybletów. Z odsieczą przyszła mi mama i pomogła zapakować potrzebne rzeczy. O 12 mieliśmy być na zbiórce, czekały nas 2h jazdy a była już 11.50. Błagam, żeby tylko nie było korków. Błagam! Ze łzami w oczach, widząc na zegarku 13.58, wybiegłam z samochodu i już miałam pobiec do grupy która stała przy recepcji, ale.. Kurcze! Potknęłam się o kamienie, którymi wysypany był podjazd. Wyrżnęłam jak długa na ziemi. Już chciałam się podnieść, ale ból mi nie pozwolił. Bolała mnie kostka. Tata pomógł mi wstać i oboje z mamą zaczęli trochę chichotać. To było może trochę śmieszne, ale nie widziałam na razie nic zabawnego w tym, bo właśnie zaczynałam obóz jeździecki. Byłam na siebie strasznie zła. Nagle usłyszałam głos. Młody głos. Facet. Błagam, żeby nie był przystojny. Błagam, żeby nic z tego nie wyszło skomplikowanego. Fajnie by było. Obejrzałam się i .. ciacho jakiś mało(miałam ogromna chęć wstawić tu niezadowoloną emotikonkę, ale to miałoby konsekwencje negatywne jak sądzę). Trafiłam do sali lekarskiej, gdzie lekarz nie zdiagnozował żadnego poważnego urazu. Personel ośrodka został powiadomiony o moim wypadku i postanowiono, że nie wezmę dzisiaj udziału w jazdach naborowych do grup. Ulżyło mi. Nic mi nie było i nic mi nie przepadło. Jutro będę mogła już normalnie chodzić i jeździć. Dobrze, że wszystko ułożyło się po mojej myśli. No.. mam nadzieje, że wszystko. Miałam dziwne przeczucie, że ten obóz, będzie miał po części jakiś wpływ na moje dalsze życie.
**************
O matko. Przepraszam, że tak dawno mnie nie było. Ale nie miałam czasu.

3 komentarze:

  1. Joł. W chuj nasrało tych obozów ostatnio, nie sądzisz? Gdziekolwiek się nie obejrzę, tam obóz. Nawet w moich notkach obóz. Kurwa :/ Same obozy. No nic. Tak, byłabym wkurwiona, gdybyś wstawiła emotkę i dobrze, że tego nie zrobiłaś. Da się? Da się! Ogółem, jestem nadzwyczaj negatywnie nastawiona do wszystkiego i może to i lepiej. Dobranoc, wrzucaj nn, bo coś Ci w końcu zrobię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Coekawy rozdział. Chce nn :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Coekawy rozdział. Chce nn :-)

    OdpowiedzUsuń